Dzisiaj zapraszam Cię do odkrycia kart i przyjrzenia się temu, co tak naprawdę odkładasz, gdy decydujesz o nie wprowadzeniu zmian w swojej diecie już teraz. Opowiem również o 8 powodach dlaczego odkładanie jest łatwe, co przez nie tracimy i jak sobie z tym odkładaniem radzić.
Odkładanie diety na później –czy na pewno zawsze chodzi o dietę?
Rzeczywistość jest bardziej złożona, niż nam się wydaje. Zatem jeśli i Tobie się zdarza mówić: „od poniedziałku/od nowego roku przestanę jeść słodycze, dokładki, zacznę się zdrowiej odżywiać” albo „zajmę się tym jutro/kiedyś/w kolejnym roku, kiedy będę miała mniej na głowie”…
Ile razy to „potem”, „jutro”, „kiedyś”, nadchodziło? A jeśli nadeszło, to na jak długo?
Niewątpliwie wszyscy coś odkładamy i często tkwimy w błędnym wyobrażeniu na temat tego, co odkładamy najpierw. Jestem skłonna uznać, że tak naprawdę, kiedy nasze myśli kierują nas w stronę przekonania „odkładam dietę”, to przy okazji pozbawiamy się możliwości wykonania całej potrzebnej roboty, zanim zaczniemy cokolwiek zmieniać. Roboty, która jest szalenie potrzebna do tego, żeby efekt był trwały.
Przygotuj się, zanim zaczniesz wprowadzać zmiany w diecie!
Kiedy myślisz, że odkładasz i przekładasz swoją dietę na później, to całkiem możliwe, że towarzyszą Ci niechciane emocje: złość na siebie, poczucie winy, żal, wstyd i wiele innych. Co one nam robią? Bardziej przyciągają nas do lodówki!
Znam to z autopsji i wiem, że tak było u mnie. Często działo się to w sposób nieświadomy. Jeśli mnie wcześniej słuchałaś, to wiesz, że lubię mówić o samospełniającym się proroctwie. Polega ono na tym, że jeśli w coś wierzymy, to według tego postępujemy. Jeśli wierzymy, że odkładamy dietę na później, to tak naprawdę odkładamy też pracę, która znaczne ułatwi nam wprowadzenie zmian, a następnie utrzymanie efektu. Odkładamy pracę nad swoim nastawieniem i motywacją, analizę oraz stworzenie planu działania itp.
Dieta jest subiektywna!
Słowo dieta dla każdego jest czymś innym. Kiedyś to słowo oznaczało prowadzony styl życia. Tymczasem nierzadko kojarzy nam się z wyrzeczeniami, z czymś przykrym i niechcianym. Jeśli kojarzymy go z brakiem, stratą, niepewnością, to całkiem prawdopodobne, że te skojarzenia będą wyzwalaczem reakcji stresowej dla organizmu. Dlatego unikamy rozpoczęcia diety albo mamy problem z jej utrzymaniem. Stres nie dość, że prowadzi do lodówki, to dodatkowo inaczej spalamy kalorie. Pierwszym, czym powinnaś się zająć, kiedy rozważasz zmianę czegoś w swojej diecie, to sobą i dietą od strony głowy i serca (emocji).
A Tobie, z czym się kojarzy słowo dieta? Z wyrzeczeniem, brakiem, utratą czegoś, co lubisz?
Dlaczego zadaję to pytanie? Po pierwsze, dlatego byś wiedziała, czym się zająć najpierw, a po drugie chcę też pokazać, że czy tego chcesz, czy nie, teraz też jesteś na jakiejś diecie. Nie trzeba bać się tego słowa.
Każdy jest na jakiejś diecie.
Tyle tylko, że ktoś ma dietę „pączek na dobry humor”, inny: „jedzenie to moja jedyna przyjemność”, „wszystko i dużo”, kolejny: „dieta głodowa albo racjonalna”, „pizza na wynos”, a inny „sałata jest tylko dla królika” itd. Jak widzisz, dietę ma każdy! Każdy coś je. Kropka. Tak więc nie o samą dietę chodzi tylko o nasze skojarzenia.
Sęk w tym, czy sama wiesz, jak jesz?
- Jak nazwiesz swoją aktualną dietę?
- Dokąd Cię zaprowadziła, dokąd prowadzi?
- Czy to dobry, czy zły kierunek?
- Skąd wiesz, że to właśnie dobry albo zły kierunek?
- Czy jest bardziej racjonalna, czy opiera się na jakiejś modzie, trendach, albo na wykluczeniu całej masy różnych produktów?
- A może po prostu jesz i nie myślisz o tym, co i jak jesz?
- Co daje Ci jedzenie, oprócz tego, że zaspokaja głód fizjologiczny?
Wiem – dużo pytań, jak na jeden raz, ale są one kluczowe do tego, by zacząć coś zmieniać w swojej diecie i stylu jedzenia, jeśli oczywiście masz taką potrzebę.
Sama przez wiele lat miałam takie przekonanie, że odkładam dietę na później. Jadłam bardzo nieregularnie, za mało warzyw. Na talerzu lądowało za dużo ziemniaków i mięsa. Sposób przyrządzania jedzenia pozostawiał wiele do życzenia. Było też za dużo słodkiego (chociaż nie zawsze, bo bywały okresy, że słodycze mogły leżeć i mnie nie ruszały). Było mało ruchu, a nawet spontanicznej aktywności fizycznej. Szczególnie od czasu, gdy pojawił się samochód, a potem, gdy praca przykuwała mnie do biurka.
Kiedy po całym dniu głodu z braku czasu albo przeciążenia zjadłam czegoś zbyt dużo, albo coś „zakazanego”, pojawiały się myśli –„nie powinnam była tego jeść” a za nimi nieprzyjemne napięcie, które szybko gasiłam słowami: „a co sobie będę żałować”. Dla złagodzenia tego stanu tłumaczyłam go tym, że w życiu nie mogę sobie wszystkiego odmawiać. Przynajmniej porozpieszczam moje kubki smakowe, bo to jedna z niewielu przyjemności, która mi pozostała. I tak przecież zrezygnowałam z wielu przyjemności wraz z wiekiem i dojrzałością. Miałam wtedy poczucie, że część dawnych marzeń nie została i nie zostanie już nigdy zrealizowana.
Chyba byłam trochę życiową ascetką, z którą nie zawsze było mi po drodze.
Ascetka ta nadal mi towarzyszy – jest częścią mnie. Jednak teraz nie pozwalam jej na przesadę. Mimo wszystko lubię ją, bo bywa pożyteczna, ale wiem, że nie może mi wejść na głowę.
Miałam poczucie, że świat jest niesprawiedliwy!
Skupiałam się na takich myślach zamiast na tym, co faktycznie czuję. A był tam koktajl różnych emocji, których nie nazywałam, a nawet nie akceptowałam ich pojawienia się. Niekiedy zwyczajnie myliłam zmęczenie, głód, niedosypianie ze złością.
Dzisiaj wiem, że również z powodu przepracowania, braku czasu wolnego, niedbania o swoje potrzeby, swoje emocje, miałam tendencje do zbytniego skupiania się na jakimś braku (np. niesprawiedliwości). Przez to przysparzałam sobie dodatkowego stresu, a ten karmił się słodkościami. Niestety tak to jest, że nawet nasze nieuświadomione, nieprzeżyte emocje albo zmęczenie, czy przebodźcowanie, są źródłem stresu dla organizmu. On zawsze będzie dążył do stanu równowagi. Często będzie robił to w sposób, w jaki go nauczymy. Czekoladka, papierosek, ploteczki i skupianie się na ocenie innych? Bardzo proszę. (Niestety!)
Dlatego, oprócz poznania mechanizmów, które nami kierują, ważna jest znajomość siebie, swoich granic, tego, co jest dla nas ważne w życiu, co nas motywuje, by iść dalej przez życie i o co nam tak naprawdę chodzi.
Odkryłam, że to, co mnie motywuje do życia (oprócz rodziny i poczucia sensu), to moja niezależność. Zaczęłam więc układać klocki swojego życia i zaczęło ono nabierać innej energii. Odkrywanie kolejnych kart tego, co się liczy, co ważne, dlaczego robię to, co robię, doprowadziło mnie do zajęcia się również jedzeniem. Zrozumiałam, że przyszedł czas przyjrzeć się temu, jakiego paliwa sobie dostarczam, by wspierać się w tej niezależności. Jakie było moje zdziwienie, gdy odkryłam, że tak naprawdę odkładałam po prostu wzięcie sprawy w swoje ręce!
Oczywiście samo się nic nie zrobiło – potrzebna była praca nad sobą. Pomogła mi w tym ciekawość do życia wewnętrznego, która zawsze we mnie była.
8 powodów odkładania diety na później
1. Na nasze nieszczęście w j. polskim istnieje czas przyszły
Potrafimy myśleć o przyszłości, a nasz język zawiera formy czasu przyszłego –to jedna z przyczyn naszych kłopotów z działaniem tu i teraz. Odkładamy, bo mamy czas i wyobrażamy sobie, że jutro lub w bliżej nieokreślonej przyszłości pójdzie nam lepiej, będziemy lepiej przygotowane, będziemy miały więcej motywacji. I trochę jest w tym racji, bo jeśli zaczynamy bez przygotowania do zmiany, to przy pierwszym zniechęceniu, zmęczeniu albo braku umiejętności utrzymania rezultatu, mamy poczucie porażki i w rezultacie efekt odwrotny od zamierzonego. Niestety wtedy często jesteśmy zrażone do kolejnej zmiany i zostajemy z poczuciem braku swojej skuteczności, może też z zaniżoną samooceną i brakiem wiary w siebie.
2. Mózg lubi nagrody
Jak już mówiłam, każdy dotkliwie odczuwany przez organizm brak (ograniczenie pożywienia lub zmiana na inne) może wywołać w nim reakcję stresową.
Stres -> podwyższony kortyzol -> gorsze spalanie kalorii w stresie -> gorsze samopoczucie -> podjadanie -> poczucie winy, porażki -> podjadanie.
Ulegamy pokusie odkładania na później, bo czujemy natychmiastową przyjemność i ulgę (czasem tylko na chwilę). Kiedy pojawia się na horyzoncie nagroda w postaci świętego spokoju (Uff, nie muszę się tym teraz zajmować) albo przyjemności ze zjedzenia ciastka, które jest w zasięgu ręki, nasz mózg robi wszystko, aby zdobyć nagrodę. Jest to jeden z powodów dlaczego, kiedy się odchudzamy, chcemy szybkich efektów. Warto jest się przygotować przed rozpoczęciem zmiany diety. Musimy przede wszystkim popracować nad zapanowaniem nad poczuciem braku.
3. Oszczędność energii
Dla naszego mózgu każda zmiana to wydatek energii. Ponieważ czuwa on nad naszym przetrwaniem za swoją główną rolę uważa oszczędzanie tej energii.
Ze względu na tę rolę mózgu, niechętnie realizujemy cele długoterminowe chociażby te związane np. ze zdrowiem czy uzyskaniem wymarzonej sylwetki. Cele te wydają się nam złożone, trudne i wymagające. W ich realizację trzeba włożyć więcej wysiłku, a korzyści są odłożone w czasie. No i gdzie tu korzyści, o których tak marzymy? Co z tym zrobić? Trzeba przekonać Pana Oszczędnego, że inne rzeczy mogą mu się bardziej opłacać. Trzeba z nim czasem pogadać, pograć na emocjach, pokazać przewagę korzyści nad stratami i umiejętnie nagradzać w trakcie pracy.
4. Przypadłość charakteru
Odkładanie może być pewną przypadłością charakteru, z której czasem ciężko wyjść. Jednak nic straconego. Do odważnych świat należy.
Co nam pomoże? Świadomość tego, że każda kolejna decyzja o odłożeniu czegokolwiek wzmacnia nawyk odkładania, który powtarzany po prostu się utrwala.
Pytanie: czy tak chcę żyć?
Proponuję wzmacniać nawyk zaczynania. Na przykład, jeśli wiesz, że jesz za mało warzyw i jest Ci z nimi jakoś nie po drodze, podczas zakupów zacznij od działu warzywnego w sklepie. Przejdź się wokół niego. Popatrz na ilość kolorów, kształtów warzyw i owoców. Poczuj zapachy, włącz swoje emocje i zmysły, zauważ, że z każdego warzywa można przygotować jakieś danie. Na początek tylko tyle. Stopniowo rób z tym coś więcej. Potem wróć tam, kup kilka produktów i przygotuj coś pysznego. W ten sposób wzmacniasz nawyk zaczynania. Nie masz poczucia braku.
5. Brak wiedzy i informacji, jak się zabrać za odchudzanie, niepewność swoich reakcji, brak wiary, że się uda…
… to również są wyzwalacze reakcji stresowych. A my nie lubimy stresu. Co proponuję? Oczywiście się przygotować, ale warto też sprawdzić, jakie emocje dominują po naszym „odkładaniu” albo których emocji szczególnie nie chcemy doświadczać: czy to złość, niepokój, poczucie winy. Może to znak, że któreś z nich chcą wybrzmieć, zostać przeżyte, a teraz są tłumione lub kiedyś zostały niedopuszczone, bo nie miałyśmy dla nich akceptacji.
6. Skrajne wzorce związane z jedzeniem
Zauważyłam, że w społeczeństwie funkcjonują różne skrajności – również na temat jedzenia. Z jednej strony może to być przekonanie, że jedzenie służy tylko do zaspokajania głodu i wtedy bagatelizujemy jego znaczenie, uważając je za trywialność, na której zna się każdy, bo przecież każdy musi jeść i każdy się na tym zna. Czym tu w ogóle się zajmować? Jeść trzeba i tyle. Koniec tematu.
Natomiast z drugiej strony mamy taką trochę nową religię i wykluczenia, dzielenie jedzenia na zakazane, zdrowe, toksyczne, eko, wymyślanie nowych trendów, gromadzenie ludzi wokół różnych guru. No i jak tu w tym wszystkim się nie pogubić? Jak nabierać zaufania do siebie w kwestii jedzenia? To musi być bardzo skomplikowane. Może dam sobie spokój.
Dlatego z jednej strony taka pozorna trywialność, a z drugiej przerysowany obraz i funkcje jedzenia, mogą mocno namieszać w głowach. W rezultacie prowadzi nas to do braku decyzji i poczucia bezradności.
- Brak energii, zmęczenie, przebodźcowanie, stres – po prostu
- Otoczenie
Jeśli czujemy, że mamy wsparcie, tym chętniej będziemy coś zmieniać. Brak wsparcia oznacza klapę.
Lista powodów do odkładania diety może być dłuższa.
Niemniej ważna jest świadomość, że:
Cokolwiek nowego robimy, jest to jakaś zmiana w naszym trybie życia i na początku będzie się pojawiać poczucie, że „coś tu jest nie na miejscu”, „coś mi tu nie pasuje”, „czegoś mi tu brakuje”, „nie do tego się przyzwyczaiłam”, „wczoraj się nie udało”, „nie poszło, jak powinno”, „nie zrobiłam tego na 100%”.
Co ja na to?
Po prostu KONTYNUUJ!
Kontynuuj – to słowo klucz. Nie przejmuj się, że coś Ci nie wyszło. To, że coś pójdzie nie tak, jest normalne!
Bo nawet picie większej ilości wody, czy spożywanie większej ilości warzyw, może mieć trudne początki, ale potrzeba tutaj świadomości, że to jest tylko przejściowe. Kiedy myślimy o zmianie, jak o rewolucji w naszym życiu, czy o czymś, co „musimy/powinnyśmy zrobić super”, to gdzieś w meandrach nieświadomości nastawiamy się negatywnie, a wiadomo, że kwestia nastawienia jest ważna.
Odkładamy, bo mamy z tego jakąś korzyść!
Jeśli nie jesteśmy przygotowane na zmianę, być może korzyścią będzie oszczędność energii? Zatem przygotowanie, to podstawa. Każdy, kto włoży część swojej energii i czasu, by się przygotować i popracować nad swoim nastawieniem, kto pozwoli sobie na więcej cierpliwości i wyrozumiałości dla siebie – w końcu zacznie coś zmieniać i zrobi postępy.
Moje ulubione powiedzenia, które mnie wspierają, to:
- daj czasowi czas
- daj sobie prawo do błędów
- pochyl się nad swoimi przekonaniami by Cię nie ograniczały
- zadbaj o swój poziom energii.
Tak jest ze wszystkim – trzeba się przygotować, zacząć zmianę i systematycznie ją kontynuować.
Zmiana to nie jest kwestia silnej woli,
chociaż często może nam tak się wydawać. Pewnego dnia pojawi się w tym poczucie naturalności. Zależnie od typu nowej czynności możesz je poczuć po dniach czy miesiącach praktyki, ale możesz być pewna, że się pojawi.
Jak radzić sobie z odkładaniem na później zmiany swojego stylu jedzenia na bardziej racjonalny?
Skutecznym sposobem radzenia sobie z takim odwlekaniem jest:
- Przygotowanie się
- Szukanie wsparcia
- Zdobywanie potrzebnych informacji
- Świadomość siebie; swoich granic i potrzeb oraz tego, co dla Ciebie ważne
- Życie zgodnie ze swoimi potrzebami!
Dlatego, pytaj siebie:
- Jak się czuję, czego potrzebuję?
- Czego pragnę w życiu i związkach?
- Czego chcę bardziej, czego mniej, a czego nie chcę wcale w swoim życiu?
- Jakie stawiam granice?
W ten sposób definiujemy swoje wartości i pragnienia. Dobrze robić to z kimś, kto pomoże nam spojrzeć na siebie z innejperspektywy. Nasza niezależność, czy poczucie autonomii polega właśnie na rozwijaniu tego wewnętrznego centrum swojej kontroli.
Również spojrzenie na siebie z innej perspektywy (z troską i empatią) jest skutecznym sposobem na odkładanie. Wybieganie świadomością poza bieżącą chwilę: jak to będzie, gdy będę miała 70, 80 lat?
Zadbaj o siebie i swoje zdrowie poprzez zrozumienie swoich potrzeb i po prostu bycie dla siebie dobrą.
Chcesz wiedzieć więcej i zrobić kolejny krok ku satysfakcjonującemu romansowi z lodówką? Pobierz darmowego e-booka 5 kroków do jedzenia z głową, czyli poradnik dla kobiet skłóconych z wagą!